NOWOŚCI CHAT
Ennio Morricone - Secret Of The Sahara (1987) (FLAC) *OST* [Lossless]

Dodano:
2008-04-13 18:06:44

Język:
brak języka

 Polski opis

Gatunek :   Muzyka filmowa 
Rok Wydania :   1987 
Jakość :   FLAC
Okładki :   Tak 

Opis:
Każdemu z nas zdarzyło się zapamiętać z dzieciństwa jakiś obraz, dźwięk, frazę muzyczną czy wydarzenie, które pamiętamy "jak gdyby" przez sen. Gdy gdzieś, kiedyś, przez przypadek nasza pamięć odrestaurowuje owo "coś", doznajemy swego rodzaju magicznego deja vu, chcemy to jeszcze raz przeżyć lub usłyszeć. Jedną z takich rzeczy w wymiarze muzycznym była dla mnie raczej słabo pamiętana muzyka Ennio Morricone z tak samo już chyba zapomnianego serialu telewizyjnego Tajemnice Sahary. W czasach gdy ów rozbudowany, kilku-częściowy mini-serial zaszczycał swą obecnością ekrany polskiej telewizji, ja jako mały podrostek zapewne jeszcze nie miałem pojęcia o muzyce filmowej jako takiej (pewnie również kto to taki ten Morricone...), lecz całkowicie zaprzątnął mą uwagę wspaniały temat główny, który zawsze później kojarzył mi się z nostalgicznym czasem dzieciństwa. I oto już jako "zaprawiony" słuchacz muzyki filmowej doszedłem do informacji, iż istnieje również ścieżka dźwiękowa z tego świetnego serialu, będąca przedmiotem tej recenzji.

Album wydany przez BMG otwiera nie co innego jak główny temat Tajemnic Sahary. Temat ów to "czysty" Morricone. Emocjonalna, inspirująca, nieco mistyczna linia melodyczna, jedna z najlepszych jakie kiedykolwiek stworzył. Chociaż - ile on już takich stworzył... ;). Morricone, pisząc Tajemnice Sahary był dokładnie w samym epicentrum jego największych międzynarodowych sukcesów, po genialnych Dawno temu w Ameryce oraz Misji a przed Nietykalnymi, Kinem Paradiso oraz Ofiarami wojny. W znany tylko sobie sposób, epicki ton orkiestry łączy tutaj z subtelnymi solówkami na trąbkę oraz anielskim, nucącym bezsłownie chórem, dodając muzyce szczypty mistycyzmu i fantasy. Gdy zamkniemy oczy bez wątpienia możemy sobie wyobrazić przepastne krajobrazy pustyni, dmuchający wiatr i czyhającą przygodę...

Płyta jest podzielona w pewnym stopniu na dwie odsłony. Pierwsza ma nam do zaoferowania min. sensacyjny utwór "Red Ghosts" z smyczkowym, nerwowym pizzicato, "spróbkowaną" gitarą elektryczną i znakomitym użyciem mistycznego chóru. Morricone zawsze słynął z nietuzinkowego użycia głosów i nie inaczej jest tutaj. Chór dodaje muzyce tak jak powiedzieliśmy tajemnicy, mistycyzmu, jest wielowarstwowy i znakomicie zaaranżowany. Jest poniekąd kuzynem genialnych partii chóralnych z Ofiar wojny. Twórca posiłkuje się wspaniale również solowymi partiami na basowy flet Paolo Zampiniego, którego krystaliczne, delikatne wykonania są istnym balsamem dla duszy. W pewnym sensie w podobny sposób pisze na flety nasz Michał Lorenc. Muzyka ta przynosi wspomnienia, buduje senną atmosferę. Inny przykład świetnego używania solowego instrumentu, który wystaje ponad chór i orkiestrowe tło to "The Hawk", gdzie solowe skrzypce grają nam główny temat a sekcja fletów kreuje muzyczną paletę przypominającą z pewnością lot tytułowego jastrzębia. Do czynienia mamy tu również z istnym gigantem, ponad 10-minutową impresją na temat tajemniczej Mówiącej Góry, która skrywa tajemnicę, za którą podążają bohaterowie opowieści. "The Mountain" to gwałtowny fresk, raczej umykający pojęciom standardowej muzyki filmowej, w którym Morricone prezentuje budujące, inspirujące partie na monumentalne chóry i dysonujące orkiestrowe podłoże, przypomniając znajome tonacje podniosłych momentów Misji na Marsa. Słucha się tego troszkę ciężko, ale jest to przykład niewątpliwego geniuszu kompozytora. Nie mam pewności, czy aby ten utwór zaistniał w serialu w takiej formie jak na albumie, czy też jest to tylko impresja na temat jakichś idei dot. tego obiektu z serialu. Jeżeli tak jest w istocie, to bardzo dobry przykład na to, co może stworzyć wybitny kompozytor nie ograniczony li tylko filmowym obrazem. Jeżeli chodzi o nawiązania kompozycyjne to w jednym z utworów mamy do czynienia z piękną elegią, która dosłownie nuta w nutę została skopiowana przez Hansa Zimmera w finale "The Battle" z Gladiatora (gdy oglądamy ostateczne zwycięstwo rzymskich wojsk)...

Po pierwszej, tak zróżnicowanej muzycznie i ciekawej części albumu, gdzieś od utworu 9-tego, jak to się mówi: tempo "siada". Nie chodzi o to, że muzyka jest słaba lub nie satysfakcjonująca, lecz staje się dość smutna i stonowana. Mamy do czynienia z takim trochę wymuszonym tłem. Powolnym, czasami a-tematycznym, opartym głównie o instrumenty smyczkowe. Brakuje muzyce trochę emocjonalności, którą przecież tak łatwo znaleźć można u Morricone. Przepada gdzieś ekscytacja, inspiracja, która towarzyszyła wcześniejszej partii materiału. Za to dużo fragemntów jest ponurych, kontemplacyjnych (basowa tuba w wykonaniu Carlo Ingratiego), tak po prawdzie człowiek czeka na silne rozwinięcia głównego tematu, który od czasu otwierającego utworu nie lśni ani razu tak wielkim blaskiem. I niestety nie doczekuje się... Przychodzi nam na niego czekać aż do finałowej piosenki śpiewanej przez czarnoskórą Amii Stewart, opartej na nim właśnie. A wspaniała to piosenka, zaśpiewana z wielkim wczuciem przez współpracującą czasami z Włochem wokalistkę. Jeżeli ktoś zna doskonały album Focus, na którym najsłynniejsze tematy kompozytora są znakomicie zaaranżowane na piosenki, to z pewnością będzie szczęśliwy słysząc tą wersję. Doskonałe podsumowanie płyty. Piosenka ta znajduje się również na kompilacyjnym albumie Amii Stewart & Ennio Morricone, gdzie znaleźć można dziewięć innych, przearanżowanych piosenek z repertuaru Włoskiego maestro.

Płyta z Tajemnic Sahary zawiera znakomity materiał muzyczny, lecz niestety jak to bywa na wydawnictwach Morricone, dość zawodnie słuchaczowi podany. Owszem, praktycznie każdy utwór prezentuje inne rozwiązania kompozycyjne, inną bazę instrumentalną, w pewnym sensie jest przedstawiony jako oddzielna kompozycja, lecz po fenomenalnej pierwszej połowie przychodzi dość przeciętny finisz, jednostajny i stonowany. Serial liczył 360 minut. Niech w 1/3 jego długości będzie podkład muzyczny maestro, daje nam to 120 minut muzycznego materiału. Z tych (zakładanych) dwóch godzin na pewno można było wyłowić więcej inspirującego, tematycznego materiału a przede wszystkim genialny temat główny, który po prezentacji w pierwszej ścieżce praktycznie znika do końca... Może troszkę przesadzam krytykując Tajemnice Sahary, ale niewątpliwie sposób prezentacji muzyki na płycie zawodzi. Jednakowoż ogólnie jest bardzo dobrze, jeśli nie świetnie. Ale do tego Morricone nas już przyzwyczaił. Polecam.

Źródło: http://www.filmmusic.pl/

 English description

Genre :   Muzyka filmowa 
Year :   1987 
Quality :   FLAC
Covers :   Yes 

Description:
Ennio Morricone has of course worked on some fairly high profile films and has written music that has gone down the annals of film music scoring as some of the finest and most inventive ever created. For every famous film he's worked on, there are dozens which have been long since forgotton. I suspect many were forgotton at the time. Exactly what Secret of the Sahara was about or whether it was even a drama or a documentary, I have absolutely no idea. The packaging is singularly unhelpful in relaying any kind of useful information other than the track titles. I suppose it's just as well that this is one of those scores that is such a masterpiece of composition that what it actually all relates to isn't terribly important.

The Secret of the Sahara theme is introduced in the opening track which kind of functions as an overture. However, don't expect a windswept and epic Maurice Jarre type effort; Morricone's is more of a hymn to the desert with a brass theme that reaches heights of lavish nobility rather than epic grandeur. It is not a greatly used theme as many of the tracks have their own motifs, but when it does appear it certainly has the impact that it rightly should. The Mountain, for example, isn't realy built around any theme as such but more of a huge rhapsodic set of orchestral ideas that build to several almost nightmarish climaxes. This is a sustained and lengthy cue of the finest quality and never does the interest waiver from Morricone's inspiring musical ideas.

Those familiar with and hoping for some choral music like The Mission will possibly be disappointed becuase here, Morricone's choral writing is much more inventive and inspiring. It is not joyous chanting, but moves from eerie background murmuring to frightening and quite awe inspiring. Red Ghosts is perhaps the finest choral track which gets progressively more excitable and dramatic until the choir are chanting an ascending motif above the rest of the orchestra. It is the kind of music where no description is liable to do the intricacies of the composition justice. The Golden Door starts with a baritone (I think) solo almost shouting, onto which various other members of the choir start to sing and yell. Quickly this gets totally out of hand until the entire choir and shouting hysterically, but this is then cut through by a vigorous and thrilling brass fanfare that will likely have the hairs on the back of your neck stand to attention. In those two minutes, you are liable to go through more more emotions than some entire scores. The fanfare is reiterated slightly less frenetically over a gentle performance of the main theme in The Myth and the Adventure which is another highlight.

It is pointless to discuss every single track as each one has something different to add, but all these ideas are better heard than described. One final mention though, must go to the finale song. By all accounts Edda dell'Orso's gorgeous voice doesn't work so well when the music is set to words. As an alternative, Morricone has employed Amii Stewart, who provides her powerful voice to this impressively mounted finale which isn't really like any other soundtrack related song I've heard. The whole orchestra and choir provide the accompaniment and serves as a great antidote to anyone sick of soppy ballads. Although the lyrics aren't terribly exciting, the whole blend of orchestra, choir and Stewart make an inspired concoction that will make you want to repeat rather than skip it.

Ennio Morricone almost never fails to impress and this is certainly one of his most impressive. He does seem to occasionally be short changed with production standards (sub-par recording quality etc) but this is perfectly acceptable, even if it's not perfect. I should think it would be difficult to find a better score from a television program than this, although Morricone's own, recent score to Nostromo would certianly provide more than ample competition. I suspect this is one of those albums that you might see cheap and decide that it just looks a bit too naff to be any good, however in this case I suggest you take the plunge as you won't be disappointed.

Source: http://www.soundtrack-express.com/

Tracklist:
1. Secret of the Sahara (4:27) Paolo Zampini Bass Flute
2. Red Ghosts (4:26)
3. Sholomon (3:21) Paolo Zampini Bass Flute
4. The Mountain (10:10) Conducted by Franco Ferrara
5. Kerim (2:52)
6. The Hawk (3:02)
7. The Golden Door (2:05) Conducted by Franco Ferrara
8. The Myth and the Adventure (4:27)
9. Anthea and the Desert (3:23) Carlo Ingrata Bass Tuba
10. Farewell Orso (1:50)
11. Death of Tamameth (1:38)
12. Secret of the Sahara (1:54)
13. First Dedication (3:46) Carlo Ingrata Bass Tuba
14. Second Dedication (3:25) Carlo Ingrata Bass Tuba
15. Miriam and Philip (2:21)
16. Saharan Dream (3:05) Sung by Amii Stewart
Linki:
soundtrack-express.com
filmmusic.pl