NOWOŚCI CHAT
Rumble Roses (PS2-NTSC-FullDVD) [PlayStation 1/2/3]

Dodano:
2004-12-19 00:00:00

Język:
angielski

[Rodzaj Gry].........................Wrestling
[Platforma]...........................PS2
[Kodowanie]..........................NTSC
[Rozszerzenie].......................ISO
[Rok Wydania].......................2004
[Wydawca]............................Konami

Rumble Roses jest właśnie taką grą. Dostajemy czystą przemoc w lukrowej erotycznej polewie. Nie jest to żaden pornos, nie jest też to gra przy której co bardziej wrażliwi na elektroniczne piękno będą wykonywać rytmiczne ruchy dłonią w okolicach krocza. RR to zapasy (wrestling - dokładniej) kobiet. Gra ta jednak nie jest symulacją. Głównymi odbiorcami gier w dalszym ciągu są mężczyźni, dlatego tak zrobiono grę by właśnie panom się przede wszystkim podobało.
Dziewczyny w grze nie wyglądają jak rasowe sports-manki. Nie uświadczymy tu pań o sylwetce czy buzi Agatki Wróbel, ha, nie ma tu nawet pań pozbawionych biustów, ani pań o męskich rysach twarzy. Bohaterki całego przedstawienia nie upuszczają na matę nawet kropli krwi, a jedynie przy silniejszych batach z ich ciał tryskają... serduszka.
Obsada gry to dziewczyny wycięte żywcem z najbardziej oklepanych fantazji erotycznych. Tak więc mamy: Gwiazdeczkę muzyki pop niczym Shakira czy Britney Spears, mamy stanowczą i złą panią pielęgniarkę, mamy niewinną przepełnioną słodyczą dziewicę, a także dziewczynę cowboya, kobietę cyborga, Panią nauczycielkę, oczywiście mamy też coś dla fetyszystów - niegrzeczną dziewczynkę odzianą w czerwony (lub czarny) lateks i inne. Dla każdego coś miłego.

Czy wrestling kobiet może mieć erotyczny posmak? W rzeczywistości nie, jednak KONAMI z całych sił starało się by tak było w grze. Dziewczyny w grze oprócz klasycznych dla wrestlingu chwytów i rzutów dodały coś od siebie. Podczas niektórych chwytów można zobaczyć symulowanie pewnych czynności, które wykonuje się nierzadko podczas seksu. Nie jest to nachalnie i wulgarnie pokazane, wszystko jest na zasadzie uśmieszka w kąciku ust. Wszystkiego dopełniają ujęcia, zbliżenia kamery i odpowiednie dźwięki. Bohaterki odziane są bardzo skąpo. Ściskają się i splatają swoje ciała w strojach tak skąpych jak to tylko jest możliwe.

Zapasy oczywiście toczą się na ringu z publicznością. W wyśnionej przez panów z KONAMI gali wrestlingu zwącej się Rumble Roses. Oprócz pojedynków pomiędzy linami, od czasu do czasu nasze panie przebiorą się w stroje kąpielowe i stoczą pojedynek w... błocie. Tak, zgadza się. Zapasy kobiet w błocie rodem z nocnych klubów również trafiły do gry. Panie w RR walczą jednak nie w nocnym klubie lecz na plaży w brodziku wypełnionym lepkim błotem. Wszystko wgląda bardzo sugestywnie i nie pozostawia żadnych złudzeń co do intencji twórców gry. To nie miał być tylko wrestling. Drugie zadanie udało się wypełnić znakomicie. Choć uważam za mocno przesadzone stroje niektórych pań, to mimo wszystko - pierwsza gra gdzie się udało zdrowo i elegancko (jak na japończyków) przemycić nutę nieskrywanego erotyzmu.

Oczywiście nie udałoby się to gdyby nie fenomenalna oprawa graficzna jaka towarzyszy ringowym zmaganiom powabnych wrestlerek. Gdy patrzę na tak zrobione gry przypominają mi się dawne renderowane intra. Postacie w RR wyglądają lepiej niż w niejednym prerenderowanym intro. Wszystko z dbałością o drobiazgi. Różne rodzaje kobiecej sylwetki, wszystko zaookrąglone gdzie trzeba, stroje mimo, że skąpe to dopracowane. Gdy dziewczyny walczą w błocie może nie sprawia ono wrażenia, ale gdy jedna z nich w to błoto upadnie, to wtedy robi się ciekawie. Błoto brudzi. Obkleja naszą zawodniczkę w miejscach, które miały kontakt z podłożem. Błoto jest mokre i lepkie. Dlatego jest błyszczące i rzadkie. Po pewnym czasie ścieka z ubrudzonych ciał wojowniczek.

Po bokach brodziku wypełnionego błotem stoją dwie drabinki. To oczywiście zamiast ringowych lin. Można się na nie wspiąć korzystając z chwilowego oszołomienia przeciwniczki i wykonać dobicie z konkretnej wysokości. W przypadku gdy walczymy na ringu również nie możemy narzekać. Każda z wojowniczek, niczym w prawdziwym amerykańskim wrestlingu ma swoją wyreżyserowaną wejściówkę. Każda z wejściówek jest inna. Od zrozumiałych tylko dla japończyków wejść (np. na grzbiecie ogromnej żaby), przez skok z trapezu, po wejście z całym układem tanecznym. Taniec zazwyczaj przypomina z deka taki jaki możemy oglądać w klubach ze striptisem.

Ring jak to ring. Otoczony linami. Za linami oddano nam do dyspozycji jeszcze trochę miejsca wokół ringu. Później już są sektory wypełnione dopingującą publicznością. Wokół błyskają światła, neony, błyskają flesze aparatów. W tle można wyczaić reklamy innych gier KONAMI. Wszystko wygląda po prostu świetnie. Grafika prezentuje się milion razy lepiej niż na screenach. Niestety te są kiepskiej jakości. Oprawa wizualna jest bardzo dobra. Ostra, wyraźna i kolorowa. Kolory jak na mój gust, aż za bardzo biją po oczach, jednak to nie jest problem, zawsze można chwycić pilota i odjąć trochę nasycenia kolorom. Oprawa podobnie jak całość utrzymana jest mocno w japońskim stylu... oczywiście jest to na poziomie strawialnym dla europejskiego oka.

Z dźwiękiem jest już gorzej. Niby każda z bohaterek ma swoją piosenkę towarzyszącą jej wejściu na ring, niby otwierające grę intro to wspaniały teledysk, to jednak są to znów typowo japońskie aranżacje. Mimo, iż starają się z całych sił nie brzmieć japońsko to i tak nic z tego. Po prostu Japończycy nie potrafią robić ciężkiej muzy. Ta występująca w grze nie jest zła, ale do rewelacji jej sporo brakuje. Dźwięki wydawane przez ludzkie samiczki są w porządku, aż do momenty gdy zaczną mówić. Tutaj mogli sobie odpuścić realizm :) Totalne beztalencia podkładały głosy bohaterkom Rumble Roses. Zero jakiejkolwiek wczówy, brak jakichkolwiek prób aktorstwa. Już większą ekspresją aktorską pałają bohaterowie TVMarkietu przy reklamie fotoblokera ;). Fabuła w Story Mode również nie daje pola do popisu dla aktorek użyczających głosów postaciom. Jest denna, nie pasująca do tematyki gry, kretyńska, debilna i głupia. Tyczy się to każdej postaci, w każdym przypadku jest po po prostu żenująca.

Czy oprócz grafiki w tej grze jest coś fajnego? Po 10 minutach spędzonych z tą grą właśnie nad tym się zastanawiałem. Z jednej strony: Świetne intro, piękna grafika, 'subtelny' erotyzm, z drugiej strony zaś kiepawy dźwięk, beznadziejne filmiki z jeszcze gorszymi dialogami. Lipny boss końcowy... Tak się zastanawiałem no i coś mnie trafiło po dłuższym pograniu. Polubiłem tą grę. W dużej mierze to zasługa innej gry - WWE Smackdown vs RAW, w którego się zgrywam od kilku dni. System walki w Rumble Roses jest bardzo zbliżony. Tak więc mamy przycisk odpowiedzialny za ciosy, za chwyty, bieg itd. Każdy z przycisków połączony z którymś z kierunków daje nam inny efekt, do tego dochodzą jeszcze ciosy specjalne. Daje to dość sporą ilość kombinacji. Na tyle dużą by nie nudzić i na tyle mała by nie było problemu ze spamiętaniem wszystkiego. RR w stosunku (czy to dobre słowo? :) do Smackdown jest nieco uproszczony. Gierka jest dużo lżejsza, potraktowana z przysłowiowym przymróżeniem oka... i przede wszystkim miodna. Gdy już się opatrzymy ciał wrestlerek, animacji itd. gra zamienia się w zwykły wrestling z bardzo dobrym systemem walki z zadowalającą ilością ciosów i chwytów. Oczywiście na ciosach i chwytach nie koniec.
Z za ringu można brać bronie (np. kastet), wykonywać specjalne ciosy z parteru, stójki i z lin. Każda z postaci ma trzy swoje popisowe rzuty, oraz odmienny styl walki (te jednak różnią się w niewielkim stopniu). Animacja jest płynniutka, a konsola przerzuca ją z łatwością.

Rumble Roses to całekiem miłe zaskoczenie. Osobiście nie lubię gier, które lansują się za pomocą cycastych panienek tak np. ma to w zwyczaju Dead or Alive. W przypadku DoA płacę za konkretną grę, a nie teatrzyk falujących piersi. W przypadku Rumble Roses ten teatrzyk jest jawny i idziesz na niego z własnej woli od początku wszyscy wiedzą o co chodzi, RR nie udaje czegoś czym nie jest. Gra jest od 16 lat i nikt nie ma wątpliwości. Kupujesz tą grę właśnie dla grania panienkami wijącymi się na ringu.

A czy to ładnie czy nie? Kogo to obchodzi. Czy to ładnie zabijać na ekranie tysiące ludzi i mordować całe populacje kosmitów? Mnie to nie obchodzi. Gry mają być miodne, a ta takową jest. W dużej mierze zawdzięcza to panienkom i samczym odruchom. Mi to nie przeszkadza. Gra jest fajna, może nie zapewni zabawy na długie wieczory, gdyż szybko się nudzi, to jednak warto to zobaczyć, warto w to pograć.
Linki:
Pełna Recenzja + Screeny