NOWOŚCI CHAT
Maciej Maleńczuk z zespołem Psychodancing - Tęczowa Swasta [Lossless]

Dodano:
2015-01-01 17:19:35

Język:
polski

Log, cue, covers, flac

Po wielu latach kokietowania mainstream dancingowymi szansonami, „Tęczowa swasta” jest pierwszą płytą krakowskiego barda, która odwołuje się do „złotego okresu” jego działalności. Słychać na niej przede wszystkim wspomnienie dokonań Homo Twist, ale też Pudelsów, czy nawet jego ulicznego grania. Dzięki temu siedemnaście nagrań z płyty układa się w kalejdoskop ulubionych gatunków Maleńczuka. Najwięcej tu soczystego funku, raz bardziej rockowego w stylu Red Hot Chili Peppers („PZPR”, „Emeryt embrion” i „Naczelny prorok”), a kiedy indziej bardziej wyluzowanego, spod znaku Fun Lovin’ Criminals, czy wręcz Barry’ego White’a („Płytki dół” i „Teofil Pedofil”). Do tego dochodzą wycieczki w stronę prostego hard rocka rodem z pierwszej połowy lat 70. („Tęczowa swasta” i „Diabeł w wiosce”), który niegdyś wymiatał Homo Twist mając w składzie Titusa. Pudelsów ze swego najlepszego, post-punkowego okresu, przypomina tutaj „Totalny dym”. Nieco świadomie dozowanego kiczu wprowadzają na krążek pastisze muzyki etnicznej (cygańskiej w „Cygańska dusza”, arabskiej – w „Hokeju”) oraz uwielbianego przez piosenkarza zawadiackiego tanga („Kosa tango”). Trochę za mało w tym zestawie klasycznego bluesa – bo to tylko mocno klawiszowa „Reinkarnacja”. No, chyba że za takowy uznamy również ekscentryczną balladę utrzymaną w horrorowym klimacie, czyli zaskakująco dwuznaczną „Nie proś do siebie złych mocy”. Siedemnaście utworów to jednak za dużo – w miarę słuchania płyty i powtarzania się kolejnych estetyk, trochę to wszystko zaczyna nudzić. Kilka nagrań tak naprawdę w ogóle mogłoby się na płycie nie znaleźć – choćby nijakie „Chłopcy z miasta”, powtarzające funkowe klisze „Postman” i „Freud”, no i przede wszystkim nieszczęsny „Vladimir”, może i celowo wystylizowany na koszmarną „techniawkę”, ale i tak prostacki aż do granic irytacji. Z tekstami jest właściwie tak samo, jak z muzyką. Znowu Maleńczuk śpiewa o pedofilu – i choć momentami balansuje na granicy dobrego smaku, piosenkę ratuje jadowita ironia. Podobnie zresztą dzieje się w „Emerycie embrionie”, „Naczelnym proroku”, a nawet schizofrenicznej „Tęczowej śwaście”. Co by nie powiedzieć o tych piosenkach – wyłania się z nich kawał prawdziwej Polski, owszem, odbitej w krzywym zwierciadle, złośliwie wykoślawionej, ale jednak prawdziwej. Nie brak tu również obrazków rodem z półświatka. Chociaż Maleńczuk ma więzienną przeszłość już dawno za sobą, nadal fascynują go typy spod ciemnej gwiazdy, które zaludniają co mroczniejsze zaułki krakowskiego Podgórza czy Kazimierza (są tacy jeszcze, czy to już tylko mit?) – jak choćby te z „Totalnego dymu”, „Kosy tango”, „Postmana” czy „Hokeja”. Kontrapunktem dla tych realistycznych opowiastek w stylu noir są na płycie metafizyczne rozważania. Maleńczuk wadzi się z Bogiem (w którego podobno nie wierzy) i Kościołem (do którego ponoć nie chodzi), trudno jednak w takich piosenkach, jak „Nie proś do siebie złych mocy” i „Diabeł w wiosce” nie dostrzec pod pokładami zgryźliwej ironii autentycznego ostrzeżenia przed Złym. Na razie krakowski bard jest czymś w rodzaju złośliwego gnoma – przedrzeźniającego wszystko i wszystkich (oprócz siebie, oczywiście). Punkowy zespół The Clash śpiewał jednak kiedyś „Kto bałamuci zakonnice/ Prędzej czy później sam trafi do klasztoru”. Czy podobny los spotka Maleńczuka? Kto wie – w końcu już wiele lat temu zaśpiewał maryjne pieśni „Cantigas De Santa Maria” z prawdziwie religijną pasją. (7/10)
muzyka.onet

Lista utworów:
01. Tęczowa swasta
02. Płytki dół
03. PZPR
04. Nie proś do siebie złych mocy
05. Teofil Pedofil
06. Totalny dym
07. Emeryt Embrion
08. Diabeł w wiosce
09. Naczelny prorok
10. Kosa tango
11. Chłopcy z miasta – nie tak
12. Cygańska dusza
13. Postman
14. Hokej
15. Freud
16. Reinkarnacja
17. Vladimir (Bonus Track)