NOWOŚCI CHAT
Armia - AntiArmia (Remastered) (1988/2005) (MPC) [Muzyka polska]

Dodano:
2006-01-22 19:20:53

Język:
polski

 Polski opis

Gatunek :   Punk/Rock 
Rok Wydania :   1988/2005 
Jakość :   MPC Q8  (reencode APE)
Ripper :  grego 


Opis:
A więc stało się: debiutancki longplay Armii, który miał swą premierę w 1988 roku, w końcu ukazał się na kompakcie! Ale też nie bez powodu ten materiał (choć przyozdobiony reprodukcją dawnej okładki) wyszedł pod nowym tytułem... Pierwotnie album zatytułowany był po prostu: Armia i zawierał piętnaście pozycji. A tu mamy ich aż dwadzieścia trzy. Do utworów z Armii (w nieznacznie zmienionej kolejności - Bombadil w locie, nie wiedzieć czemu, trafił na koniec) doszło sześć numerów, które były dostępne kiedyś na płytach Tonpressu (Na ulice; Jestem drzewo, jestem ptak; Jeżeli...; Aguirre; Trzy znaki; Saluto), a także dwie, dotąd nie publikowane, armijne wersje cudzych kompozycji: Sheena Is A Punk Rocker The Ramones, z polskim cantem i anglojęzycznym refrenem (tu jako She Is A Punk Rocker) i YYZ Rush (też pod przekręconym tytułem: YYZZ).

Tonpressowskie nagrania Armii, od których rozpoczyna się ten kompakt, to - muzycznie biorąc - dawka punk rocka: zamierzona monotonia, surowe riffy gitarowe Roberta Brylewskiego. A do tego Tomek Budzyński, który krzyczy-melorecytuje "brzydkim" głosem (Na ulice; Jestem drzewo, jestem ptak). To ostatnie na pewno jakoś wyrasta z jego doświadczeń z superpunkowej Siekiery, w której stawiał swe pierwsze estradowe kroki... Ale też jeden z utworów ma "programowy", niby-folkowy wstęp i - następnie - stosowne dodatki aranżacyjne (Aguirre). A już te pierwsze teksty Budzyńskiego nadają poczynaniom Armii specyficzny klimat. Są "walczące", lecz nie mają nic z - tak bardzo punkowego - nihilistyczno-prowokacyjnego zabarwienia: ratujmy życie, ratujmy świat/ otwórzmy oczy, przestańmy spać/ zacznijmy od siebie/ zacznijmy zaraz/ zacznijmy teraz (Trzy znaki). Albo: jeszcze nie umarły, jeszcze się otwarły, które widzą, oczy, które płaczą (Na ulice). Co tu dużo mówić: już pierwsze minuty tej płyty nie pozostawiają wątpliwości, że obcujemy z jednym z ciekawszych zjawisk, które pojawiły się w nurcie rodzimego punku...

W repertuarze, pochodzącym z pierwszego longplaya po - najwyraźniej mającym zaintrygować, wprowadzić szczególną atmosferę - Intro zespół kontynuuje swą wędrówkę szlakiem punkrockowych brzmień (dotyczy to również instrumentalnego Bombadila). W podkładach wypada sprawnie i z czadem. Czad bywa tym większy, że niekiedy Armia serwuje nam w warstwie instrumentalnej jakby stop punku i thrashu (Hejszarawiara). Ale też nie brak kolejnych muzyczno-aranżacyjnych rozwiązań, które świadczą, że ta Armia na pewno nie mieści się w punkrockowych koszarach. Dochodzi "pastoralne" i niemalże jamowe Wiatr wieje tam, gdzie chce. A przede wszystkim - zapowiedź późniejszych poszukiwań stylistycznych ekipy Budzyńskiego i Brylewskiego, w postaci Nic już nie przeszkodzi. To udziwniony pogłosem, majestatyczny i trochę solennie brzmiący, "kilkuwarstwowy" numer, już z waltornią Banana...

Towarzyszące tej mocnej muzyce teksty Budzyńskiego i tym razem najwyraźniej tonują ostateczny efekt, układają się w przesłanie mogące wzbudzić chyba w każdym sympatię do tej Armii: Chcemy wygrywać wojny, wojny bez łez (Wojny bez łez)... My jesteśmy śmiech/ wszechmogący śmiech (Niewidzialna armia)...

Dwa kończące kompakt bonusy trudno inaczej potraktować niż jako ciekawostki. W numerze The Ramones instrumentaliści robią swoje z odpowiednim biglem, natomiast Budzyński-wokalista, niestety, trochę nie dotrzymuje im kroku. To tylko takie odśpiewywanie... Natomiast utwór z repertuaru Rush to po prostu dawka popisowego grania (duże brawa dla basisty!). Jednak nie zmienia to faktu, że całość wypada trochę bez wyrazu. Ale nie robiłbym z tego Armii jakiegoś zarzutu: w ogóle taki typ kompozycji zaskakująco się zestarzał. A swoją drogą - mamy tu świetny dowód na niebywałą rozpiętość muzycznych zainteresowań tej grupy: od Rush do Ramones naprawdę jest daleko. To też jakiś przejaw "armijnej" oryginalności.

Wiesław Królikowski
Tylko Rock

 English description

Genre :   Punk/Rock 
Year :   1988/2005 
Quality :   MPC Q8 (reencode APE) 
Ripper :  grego 


Description:
Given this band's skill and incredible song-writing talent it is amazing that are virtually unknown outside of Poland. They started out as a trashy punk-metal hybrid in the late 80's and quickly progressed into a heavier, more atmospheric sound that basically defies classification.

Armia's music bears elements of many different genres of metal and itself can be classified as such, but I assure this is metal unlike anything you have heard before. They are extremely precise - the drummer is brilliant, combining the best of punk tempos and the percussive chaos of thrash. The guitars are extremely alike to Black Metal of today - distorted and filtered to create an ambient feeling of flow and progression. The singer uses clean vocals throughout the record, but he has an amazing voice, so I see not harm in that. Finally, despite being a mostly guitar-driven album Armia make use of such instruments such as the French horn, clarinet, acoustic guitar and exotic flutes. It is hard to tell, because their intrusion into the music is always very subtle and well-placed. The French horn however often dominates the mix, performing solos and mournful interludes, a strange kind of funeral music. Certain parts of the album sound like the best of Doom Metal. The way this is done is extremely effective. The ultimate result is a highly diverse, majestic album where power and mood are combined in a truly magickal proportion.

The lyrics are all in Polish, but somehow that only adds to the effect - certain sound qualities of the language make it more suitable for metal than say English. The imagery Armia use is dark and brooding, but of decidedly Gnostic kind. There is not a speck of colour in the packaging, which contains obscure photos of the band performing live and strange neo-gothic art mixed with credits and lyrics.

This is a strange album, but definitely worth seeking out.

Reviewed by Vrag Moj
www.thegatesofhell.org

Tracklist:
01. Na Ulice [2:09]
02. Jestem Drzewo, Jestem Ptak [2:20]
03. Jeżeli Nam [4:31]
04. Aguirre [3:50]
05. Trzy Znaki [1:54]
06. Saluto [1:43]
07. Intro [1:50]
08. Hejszarawiara [1:08]
09. Wojny Bez Łez [2:59]
10. Wołanie O Pomoc [1:40]
11. W Niczyjej Sprawie [2:11]
12. Nigdzie ,teraz ,tutaj [3:35]
13. Wiatr Wieje Tam Gdzie Chce [2:12]
14. Obok Historii [3:23]
15. Sędziowie [2:16]
16. Nic Juz Nie Przeszkodzi [6:39]
17. Siódmy [2:16]
18. Niewidzialna Armia 1 [3:27]
19. Niewidzialna Armia 2 [1:16]
20. Zostaw To [4:03]
21. Bombadil W Locie [1:54]
22. Okna [6:32]