NOWOŚCI CHAT
Good, the Bad and the Queen, The - Green Fields (2007) [Teledyski & Koncerty]

Dodano:
2007-06-27 12:37:33

Język:
angielski

 Polski opis

Opis:
Damon Albarn dorastał na naszych oczach. Jego muzyczna historia wiąże się nierozerwalnie z grupą Blur. Zaczynali jeszcze jako studenci, załapując się na ostatnie podrygi Madchesteru, proponując niezobowiązującą, gitarowo-taneczną muzykę. Potem tańce poszły w kąt, a Blur stali się zespołem numer 2 nurtu zwanego brit popem, stanowiąc inteligencką przeciwwagę dla numeru 1 – przaśnych, małomiasteczkowych Oasis. Kiedy brit pop dogorywał, Blur uciekli jedną z pierwszych szalup ratunkowych w kierunku alternatywa. I tam pozostali do dziś. Ale Albarn to nie tylko Blur. To przecież i dwupłytowy flirt z bardziej mainstreamowymi brzmieniami (Gorillaz). Słowem - człowiek orkiestra, człowiek renesansu. Czegokolwiek się nie dotknie, będzie to miało znak najwyższej jakości. Nie inaczej jest i tym razem.

Ta płyta tak naprawdę miała być pierwszym solowym projektem Albarna z prawdziwego zdarzenia. Ot, taka odskocznia nie tylko od macierzystej grupy, ale i od szumu komercyjnego związanego z Gorillaz. Mniej więcej w okolicach wakacji okazało się jednak, że płyta będzie sygnowana hasłem The Good, The Bad & The Queen i że obok wokalisty wystąpią na niej inne istotne dla światowej muzyki postacie. Partiami gitar zajął się Simon Tong, były członek grupy The Verve, na basie zagrał Paul Simonon (The Clash, a jakże), a na instrumentach perkusyjnych Tony Allen, twórca nurtu zwanego afro beatem. W tym momencie wydaje się nieuprawnione traktowanie przedsięwzięcia jedynie jako projektu Albarna. A wymienione osoby nie są wszystkimi odpowiedzialnymi za ostateczny kształt albumu. Równoprawnym graczem jest również Danger Mouse, najlepszy chyba producent minionego roku, członek duetu Gnarls Barkley, twórca ”Crazy”. To człowiek, który potrafi nadać muzyce specyficzny wymiar. Bezbłędnie porusza się w najnowszych trendach, nierzadko sam je kreując, ale jednocześnie sprawia, że dźwięki przybierają postać bardzo retro. Niby nowoczesność, ale umiejętnie czerpiąca z przeszłości. Stan zawieszenia.

No właśnie... Stan zawieszenia to chyba najbardziej odpowiednie sformułowanie odnoszące się do zawartości muzycznej tej płyty. Przyznam, że takie wydawnictwa jak ta opisać bardzo trudno. Repertuar wymyka się bowiem jednoznacznym kwalifikacjom. Nie jest to stricte rockowe granie, ma się w każdym razie nijak do panujących obecnie trendów w gitarowej muzyce brytyjskiej. Za słowo pop na pewno by się obrazili. W związku z powyższym zostają do dyspozycji tylko wskazówki, tropy.

Właściwym śladem jest tu jeden z najpiękniejszych utworów grupy Blur, ”Out Of Time”. Wyciszony, skupiony, ascetyczny, w pewien sposób chłodny, ale paradoksalnie - pełen emocji. I taka jest właśnie ta płyta. Trochę nierzeczywista, jakby z innego świata, w taki bajkowy, kosmiczny, delikatny sposób. Nie uświadczysz tu fajerwerków, jest za to wykonana przez znających swój fach robota. Płyta jest bowiem świadectwem dojrzałości muzyków. Dojrzałości, która w tym przypadku rozumiana jest również jako gromadzenie i wykorzystywanie świetnych pomysłów aranżacyjnych. Taki np. ”80's Life” to dostojny walczyk, zagrany z poczuciem humoru i dystansem do konwencji lat osiemdziesiątych. Wielka to zasługa również i partii instrumentów klawiszowych, za które odpowiedzialny jest Albarn. Fortepian odgrywa bowiem na płycie istotną rolę, wydaje się, że jest instrumentem prowadzącym i że w oparciu o jego partie budowano kolejne warstwy poszczególnych kompozycji. Najwyraźniej słychać to w nagraniu tytułowym, które pięknie się rozwija, przyspiesza, stanowiąc tym samym zaproszenie do barwnego korowodu stylistyk i motywów.

Odrealniony charakter całości czuć już w otwierającym całość ”History Song”, który jest idealnym kandydatem na ścieżkę dźwiękową szpiegowskiego filmu nakręconego w konwencji noir. Głoś Damona pełen jest tajemnicy. Partia Simona nosi wszelkie znamiona psychodelii, tak czytelnej choćby na ostatniej płycie The Verve. Paul z kolei nie zapomniał o punkowych ideałach (prosto, lecz czytelnie), pięknie współgrając z reggae'owymi korzeniami Tony'ego. Zresztą, paru kompozycjom zdecydowanie bliżej do reggae niż do alternatywy (choćby ”Behind The Sun” czy ”Nature Springs”).

Świetnym patentem są również wszelkie dźwiękowe smaczki poukrywane w poszczególnych nagraniach. To zasługa Danger Mouse'a, który jest specjalistą od tego typu atrakcji. Weźmy pod uwagę singlowy ”Herculean”. Obok podstawowego instrumentarium słychać przeróżne odgłosy, świsty, powiew wiatru, śpiew ptaków. To w takich elementach kryje się wspomniana już nierealność, to one decydują bowiem o zawieszeniu tej płyty zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Refren ”Kingdom Of Doom” brzmi zupełnie jakby britpopowych czasów Blur (chciałoby się wstawić tam porządne ściany gitar, bo beatlesowska melodia już jest). Z kolei ”The Bunting Song” dzięki dźwiękom klawiszy imitujących brzmienie Hammonda wywołuje natychmiastowe skojarzenia z twórczością The Animals. Albo takie ”Three Changes”, które cofa nas w lata czterdzieste. Ale nie ma mowy o odgrzewaniu nieświeżych już potraw. Klasyka łączy się ze współczesnością (przyszłością?) tworząc nową, nieznaną dotąd jakość.

To nie jest płyta przeznaczona dla każdego słuchacza. Nie ma tu schlebiania masowym gustom publiczności. To nie jest płyta prosta – nie powala od razu na kolana. Tu nie chodzi o refreny, które będziemy pamiętać latami. Album wymaga skupienia, chwili namysłu, zaangażowania. Jest nieprzyzwoicie wręcz konsekwentny. Brak tu utworów, które pojawiłyby się przypadkiem – całość jest spójna i przemyślana. I dlatego piszę o niej w sposób naturalny, bez górnolotnych sformułowań i stawiania jednoznacznych sądów. Ta płyta obroni się sama.

Źródło: TerazRock.pl

 English description

Description:
"Green Fields" is a song by an unnamed alternative rock band fronted by Damon Albarn, and is the eleventh track on their 2007 debut album The Good, the Bad and the Queen (see 2007 in British music). The song was released April 2, 2007 as the band's third single in the United Kingdom. The single debuted at #51 in the UK Singles Chart on April 8, substantially lower than "Kingdom of Doom" which had reached the Top 20 upon release in January. In the album's review for NME, Hamish MacBain called the song "the best thing Damon's ever written." The Sun considered the song with Beatles-references, referring to the songs ability to "cast [Albarn] as a latter-day Lennon and offers wistful, woozy psychedelia as Strawberry Fields are replaced by green ones."

Source: EN.Wikipedia.org
[ViDEO]
Codec: XviD
Resolution: 624x352
Bitrate: 2494 kb/s
Frame Rate: 25.000 fps

[AUDiO]
Codec: MPEG-1 Layer 3
Bitrate: 238 Kbps
Frequency Sample: 44100Hz

[RUNTIME] 00:02:46
[FILESIZE] 55 MB