NOWOŚCI CHAT
Aerosmith - Toys In The Attic (1975) (APE) [Lossless]

Dodano:
2006-10-09 17:38:12

Język:
angielski

 Polski opis

Typ :  Album 
Gatunek :  Rock 
Rok wydania :  1975 
Jakość :  APE
Okładki :  Tak 

Opis:
Zaraz po tournee w lutym 1975 grupa wrocila do studia Record Plant, by znow z Jackiem Douglasem nagrac plyte o roboczym tytule Love at first bite, ostatecznie nazwana Toys in the attic (jak sztuka Lillian Hellman z 1960 i oparty na niej film George'a Roya Hilla z 1963). Miala to byc wreszcie plyta duzego kalibru - zespol w koncu okrzepl i nabral polysku, wyrobil sobie po prostu ostre, charakterystyczne brzmienie; to tez w koncu lepszy zmysl pisarski Tylera. Zostala w ogole przelamana hegemonia frontamana jesli chodzi o autorstwo piosenek. Reszta muzykow miala duzo swoich pomyslow i wprost kipiala energia. Goscinnie na nagranie zaproszono sekcje instrumentow detych i orkiestre.

A wiec czym panowie nas uraczyli? Najpierw Toys in the attic, ostry, energetyczny graniczacy z punk rockiem wstepniak. Nie jest moze wirtuozerski, ale na pewno to kawalek z "jajem", a nawet uznawany za standard. W warstwie tekstowej mozna roznie interpretowac: że to poruszajaca historia na temat dzieciecych koszmarow sennych, ze o "zostawieniu rzeczy, ktore sie kochalo", a moze to odzwierciedlenie (?) stanu fizycznego i duchowego muzykow? - metaforycznie Toys in the attic czyli "kuku na muniu" powiedzielibysmy po naszemu (tajemnica poliszynela bylo, że jest to jeden z utworow napisanych "na koksie"). Nastepny Uncle Salty - bluesujacy, spokojniejszy utwor ze zmianami tempa, ktory przedstawia smutny tekst o tragicznym zyciu maltretowanej dziewczynki. Tu Tom pozycza gitare rytmiczna od Brada, co daje efekt dosc zaskakujacy, ale ciekawy. Adam's apple zawiera zas teoretyczny wywod o tym, ze dzielo stworzenia moglo sie wydarzyc dzieki obcej istocie, która wyladowała na ziemi i wprawiła w ruch rase ludzka. Mniejsza o wyobraznie Steve'a - muza, a szczegolnie solowka bronia sie same.

W koncu Walk this way - co tu duzo mowic - wielki przeboj, kapitalny utwor, ktory i po wielu latach nie utracil nic ze swej mocy; "naukowo" rzecz biorac - niezwykle oryginalna mieszanina rocka i funku z silnie zrytmizowana, jakby rapowana, partia wokalną. I to w czasach, gdy proby laczenia rocka i funku były czyms bardzo rzadkim, a era rapu jeszcze sie nie zaczela! Tekst podsunela jedna ze scen filmu Young Frankenstein Mela Brooksa z 1974 roku (po wizycie Hamiltona i Douglasem w kinie); tekst jest dosc doslowny - o inicjacji seksualnej, więc nie ma co się rozpisywacJ Do historii oczywiscie przeszlo intro (ponoc Perry skomponował je w 5 minut) - odpowiednik Satisfaction Stonesów czy Smoke on the water Purplów. 10 lat pozniej ten utwor wyznaczy nowy standard w muzyce (duet Aerosmith z Run-DMC), ale musimy jeszcze na to poczekac...

Big ten inch record to jeden z najlepszych aerocoverow, "pozyczony" od bluesmana Freda Weismentala (oryginal z 1952 roku). Klasyczne boogie, ozywione partiami fortepianu i harmonijki to przewrotna "historyjka" o radosci posiadania 10 calowego ... krazka ulubionej kapeli bluesowej. Komiczny i chwytliwy kawalek, choc znajdzie swych malkontentow. Sweet emotion to juz klasyka; jeden z najbardziej psychodelicznych kawalkow w historii rocka. Zawiera dlugi, niesamowity, ekstatyczny wstep i niemal rapowy wokal Stevena. Podobno to utwor o tym, jak bardzo Tyler nienawidzil bylej zony Perrego Elissy, bo nie miał biedny czasem do kumpla dostepu, gdyz kobieta nie odstępowała Joego na krok. Przebija tu atmosfera zlosci i frustracji, ale zeby od razu zwalac na kobiete?... Gigantyczny efekt to niepowtarzalny akord gitarowy. Piosenka powstala na koncu sesji; Tom wyznaje - Był jeden dzien wolny i Jack powiedział - czy ktos cos jeszcze ma? - no i pokazałem swój riff (na marginesie - już w high school go wypracowal; nie spodobał sie tez on Stevenowi podczas nagrał GYW). Do dzis jestem z tej piosenki bardzo dumny - dodaje. To takie arcydzielko - uznawane czasem za najwiekszy hit grupy. Calkowicie zasłuzenie. No more no more jest rock'n'rollem w konwencji Stonesow z gorzkim autobiograficznym tekstem Tylera. Swietny utwor o "urokach" zycia rockmena - taka strona z pamietnika pt. "Aerosmith". "Baby I'm a dreamer" - i juz wiemy, skad sie biora pomysly Tylera. No i ten popis Perrego na końcu....

Round and round - ciezki, grozny, niemal metalowy kawalek o wirze pracy kosztem miłosci; jedno z najlepszych "wynalazkow" Whitforda - (gra tu na prowadzacej). To byl ten riff, z którym, nalezało cos zrobic - wyznaje Brad. Słychac tu ogromny wpływ Led Zeppelin. Całosc konczy swietna solowka. You see me crying - jedna ze starszych piosenek Tylera, jeszcze z czasow Chain Reaction. Podniosla, wspomagana orkiestra - wzor pozniejszych balladowych hiciorow zespolu; Steve jednak tekstowo troche sie rozkleil... Mozna mowic jak sie chce - punkt zwrotny, kamien milowy, przelom. Jedno jest pewne - własnie ta plyta uczynila z Aerosmith gwiazde (w koncu Amerykanie mieli swoich Rolling Stonesów). Przewyzszała ona pod kazdym wzgledem dotychczasowe dokonania kwintetu. Całosc jednak nie byla do konca spojna (dosc rozne style), ale chyba przekonujaca. Utwory traktowaly "najostrzej" jak dotychczas o fizycznej stronie stosunkow (w obu znaczeniach) damsko-meskich i ujawnialy zdecydowanie hedonistyczna postawe Tylera (w koncu etykietka "zli chlopcy z Bostonu" ich nie omineła). Ktos powiedzial, ze wreszcie znalazl sie zespol, ktory wie wszystko co chcielibysmy wiedzieć o seksie. No i ze Tyler to wielki mistrz manipulacji angielskim. To rowniez nie tylko wielkie riffy Perrego ale i pozytywnie obskurna artystycznie muza Tylera, polaczona z brudnymi akordami i miesistym akompaniamentem pozostalych muzykow. Miazdzaca fala brzmienia - Aerosmith rozerbrali heavy rock do jego rdzenia, oddzielajac sie niejako od panujacej wowczas ery metalu. Toys to esencja ozywczego stylu. Przedtem jeszcze zadna hard rockowa grupa nie grala w ten sposob. Mimo stonesowo-zeppelinowych inspiracji, nie byli juz az tak wyraznie pod zadnym wplywem. Zespol byl oryginalny i zamknal usta krytykom, ktorzy spisywali zespol na straty jako imitatorow. Potwierdza to poglad, ze Aerosmith stał sie zdeterminowanym bendem, grajacym swego bluesa w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Zespol dostal prawdziwych skrzydel (doslownie i w przenosni - odtad znamy juz slynne logo na kazdej okladce)... Najlepsze (moim zdaniem) dzielo grupy z lat 70-tych. Ten "big record" to jedna z perel lat 70-tych.

Źródło: misnet.eu.org/
Autor: Grzegorz Wozniak

Tracklist:
01. Aerosmith - Toys In The Attic [3:06]
02. Aerosmith - Uncle Salty [4:10]
03. Aerosmith - Adam's Apple [4:33]
04. Aerosmith - Walk This Way [3:41]
05. Aerosmith - Big Ten Inch Record [2:16]
06. Aerosmith - Sweet Emotion [4:34]
07. Aerosmith - No More No More [4:34]
08. Aerosmith - Round And Round [5:03]
09. Aerosmith - You See Me Crying [5:12]

 English description

Type :  Album 
Genre :  Rock 
Release Date :  1975 
Quality :  APE
Covers :  Yes 

Description:
After nearly getting off the ground with Get Your Wings, Aerosmith finally perfected their mix of Stonesy raunch and Zeppelin-esque riffing with their third album, Toys in the Attic. The success of the album derives from a combination of an increased sense of songwriting skills and purpose. Not only does Joe Perry turn out indelible riffs like "Walk This Way," "Toys in the Attic," and "Sweet Emotion," but Steven Tyler has fully embraced sleaziness as his artistic muse. Taking his cue from the old dirty blues "Big Ten Inch Record," Tyler writes with a gleeful impishness about sex throughout Toys in the Attic, whether it's the teenage heavy petting of "Walk This Way," the promiscuous "Sweet Emotion," or the double-entendres of "Uncle Salty" and "Adam's Apple." The rest of Aerosmith, led by Perry's dirty, exaggerated riffing, provide an appropriately greasy backing. Before Toys in the Attic, no other hard rock band sounded like this. Sure, Aerosmith cribbed heavily from the records of the Rolling Stones, New York Dolls, and Led Zeppelin, but they didn't have any of the menace of their influences, nor any of their mystique. Aerosmith was a gritty, street-wise hard rock band who played their blues as blooze and were in it for a good time; Toys in the Attic crystallizes that attitude.

Source: allmusic.com

Tracklist:
01. Aerosmith - Toys In The Attic [3:06]
02. Aerosmith - Uncle Salty [4:10]
03. Aerosmith - Adam's Apple [4:33]
04. Aerosmith - Walk This Way [3:41]
05. Aerosmith - Big Ten Inch Record [2:16]
06. Aerosmith - Sweet Emotion [4:34]
07. Aerosmith - No More No More [4:34]
08. Aerosmith - Round And Round [5:03]
09. Aerosmith - You See Me Crying [5:12]