Opis:
Radość, ekscytacja i... zaskoczenie. Radość gdyż dowiedziałem się, że w końcu po trzech latach oczekiwania pojawi się następca „Lifted...”. Ekscytacja, albowiem jestem jednym z tych, których rozczula już sam tembr głosu Conora Obersta. Zaskoczenie, ponieważ okazało się, że będzie to podwójne wydawnictwo. Ktoś zapyta: „Co w tym dziwnego? Przecież były i „White Album”, i „The Wall”, i „Mellon Collie”, i „Being There”, by poprzestać na tych kilku ważniejszych”. Jednak w tym przypadku jest inaczej. Oberst postanowił pójść śladem Guns N’ Roses i wydać oddzielnie oba albumy. Stąd też jeszcze w ubiegłym roku pojawiły się tego samego dnia dwa single, każdy zwiastujący jeden z krążków. I tutaj kolejne zaskoczenie, a może bardziej szok. „Lua” wspięła się na sam szczyt zestawienia Billboardu. Tuż za nią uplasował się „Take It Easy”, pozostawiając w tyle song „niejakiego” Nelly’ego. Wracając do pełnowymiarowych albumów, zgodnie z zapowiedziami Obersta, jedna z płyt ma charakter bardziej tradycyjny i nie zawiera czegoś, czego wcześniej nie było w muzyce Bright Eyes. Na drugiej natomiast muzyk postawił na eksperyment. Poniższe słowa dotyczyć będą właśnie tego bardziej progresywnego dzieła. [...]